Znajdą tu Państwo kilka tzw. obiegowych, pospolitych „opinii” powtarzanych przez kamieniarzy, a następnie przez społeczeństwo na temat granitu oraz nagrobków wraz z komentarzem i ich wyjaśnieniem. Większość zawartych tu „opinii” to tzw. półprawdy, które mają usprawiedliwiać niską jakość „chińskich granitów” z importu dostępnych w Polsce.

Przede wszystkim należy sobie także zdawać sprawę z tego, że Chiny to ogromny kraj i oprócz taniego granitu, posiadają także granit, który jakością może konkurować z najlepszymi granitami świata, ale nigdy jego cena nie jest tak niska za jaką oferują go kamieniarze.

„Chiński granit jest lepszy niż polski”.

Oczywiście, że jest. Kto powiedział, że polski granit jest dobry ? Nie jest, a w dodatku występuje tylko w szarym kolorze!

Poza tym w Polsce większość granitów z których wykonywane są nagrobki to granity pochodzące z różnych stron świata, a więc np. Szwecji, Norwegii, Finlandii, Indii oraz RPA.

Zarówno ze względu na różnorodną kolorystykę jak też samą jakość (twardość) i wytrzymałość granitu, większość z tych granitów jest dużo lepsza niż tani „chiński granit” importowany do Polski.

„Wolę szary granit, bo ciemny się brudzi”.

Oczywiście, że się brudzi, jeżeli po 10 latach wychodzą na nim szare lub rdzawe plamy, oznacza, to, że kupili Państwo tani chiński lub indyjski granit, z którego na wskutek działań atmosferycznych, zaczęła na strukturę kamienia wypływać chemia, którą był ów granit nasączony, w celu zapewnienia koloru i efektu wizualnego.

Otóż bowiem z pierwotnej struktury granitu, te zewnętrzne „ulpeszacze” są samoczynnie wydalane pod wpływem działania czynników atmosferycznych, a więc, już choćby po upływie 10 lat (wielokrotnie wcześniej), można zaobserwować, że kolor płowieje, a sam czarny kamień, brudzi się bez żadnych widocznych ku temu przesłanek.

„Bo tylko firma X zna się na granicie”.

Jeżeli ta firma to nasza planeta, to absolutnie tak!

Oczywiście należy wybrać zaufanego dostawcę pomnika, a w dodatku nie dać się „nabić w butelkę”, bo na naszym rynku ciągle króluje tzw. wolno amerykanka, czyli kto za ile ustrzeli to jego.

Nie ma co prawda takich zysków jak latach 90-tych, gdy nastąpiła „transformacja” z lastryka do granitu i za jeden pomnik na eksport kupowało się nowego mercedesa, ale ciągle „nasze kieszenie” pokutują za przejście z lastryka do granitu zarówno pod względem stosunku ceny do jakości jak też samej jakości.

„Chcę, żeby mój pomnik wyróżniał się na cmentarzu z pośród innych”.

Jest to typowe podejście, dopóki nie zaczniemy dowiadywać się na temat informacji cenowych od lokalnych zakładów kamieniarskich.

W większości przypadków kończy się na tak zwanym „klasyku” …  a przecież, świat ciągle się zmienia i poza samym wyborem koloru granitu i kształtu nagrobka, do wyboru mamy także precyzyjny, super realistyczny grawer laserem.

To trochę tak, jak porównywanie starych telefonów z obecnymi smartfonami … czasy w których żyjemy naprawdę się zmieniły i to w dodatku na lepsze!